Program wf mag, i nie ma mocnych.

Poniedziałkowe poranki, jakieś miłe są one zarówno dla duch jak i ciała. Ten tylko nauczy się je cenić, kto stracił pracę. Ale ci którzy ją mają, przerywają z ich nadejściem błogie lenistwo, i niczym pandy przewracają się na drugi bok by rzucić kapciem w drażniący uszy budzik.

Trafione ! Teraz można już zabrać się za śniadanie. Cóż niewątpliwym plusem poniedziałków, jest to że śniadania nie przeciągają się w nieskończoność. Goniący czas, który został zmarnotrawiony, na drzemce, następnej drzemce, i powtórce z drzemki teraz nie pozwala na opychanie się nadmiarowymi kaloriami. Jabłko w lewą dłoń, w prawą klucze od samochodu, w i klucze od mieszkania.

Cholera, gdzie się podziały klucze. A no tak jak zawsze są w torebce. Ale kto próbował znaleźć igłę w stogu siana, miał łatwe zadanie, w porównaniu ze znalezieniem klucza w damskiej torebce. Totalny chaos, jaki zawiera to wnętrze, jest istnym przeciwieństwem pracy ,która mnie czeka. Gdy przyjdę do biura, włączę program wf mag i od razu wiem gdzie co i kiedy zaistniało.

Jak Boga kocham, mylą się ci którzy uważają że świat powstał w Wielkim Wybuchu z nieskończenie małej przestrzeni i czasu ! Po prostu jakaś bogini nie mogąc się doszukać kluczy wywróciła zawartość swojej torebki do góry nogami. I bęc jest. Klucze uderzyły o ziemię, a z nimi reszta niezbędnych przyborów. Istny składzik survivalowca, tyle że takiego co musi przetrwać nie w dziczy a w biurze. Ale to w sumie też była forma dziczy, z niezliczonymi zwieszeniami systemu, programami od niczego i wszystkiego zarazem. No przynajmniej do czasu gdy z mroków chaosu, wyłonił się program wf mag. Prawdziwe błogosławieństwo dla leni, nieznoszących poniedziałków. Istne remedium dla każdego kto, ma w swoim życiu bałagan, którego nie chce jeszcze przynosić do pracy. Zwłaszcza w poniedziałek !

Godzina w metrze, przypominająca jak ciężki jest los makreli stłoczonych w rybackiej sieci. I jest. Oto moim umalowanym oczom, ukazuje się wielki drapacz chmur, zawsze na ten widok uszminkowane już usta otwierają się w zachwycie. Chyba nigdy się tego nie pozbędę. Ale widok centrum, tego tłumu ludzi, wśród tych wszystkich szklanych cudów architektury działa na mnie ożywczo i wyzwala energię do pracy na cały tydzień.

Zapominam szybko o weekendzie. Krótka kawa, pogadanka o tym co słychać. I mogę zasiąść do biurka. A tu, już czeka na mnie całkiem spory stosik dokumentów do wklepania. Ale co tam, program wf mag  nie z takich opresji mnie ratował. Więc wklepuję :

  • Faktura za usługi marketingowe
  • Przyjęcie z zewnątrz tuzina segregatorów niebieskiego koloru
  • Zwrot segregatorów miały być czerwone, czy ci ludzie w hurtowni są daltonistami?
  • I na koniec kolejna faktura, tym razem za usługi PR.

Swoją drogą, jak to jest że mamy cały dział pełen PR-owców a i tak non, stop przychodzą nam faktury za tego typu usługi z zewnątrz ? Nie wiem czym się zajmują, ale muszą być w tym cholernie dobrzy skoro jeszcze ich nie wylano. Choć gdy pomyślę o uśmiechu, Tomka który pracuje w tym dziale i czasem przychodzi do mojego biura, przynieść jakieś dokumenty to przestaję się dziwić słabości dyrektorki. Ale dość marzycielstwa, program wf mag jest remedium na chaos, ale sam dokumentów nie zaksięguje.

Powyższy artykuł został oparty na informacjach ze stron:

http://wms.wapromag.pl/o-produkcie

http://xc.com.pl/oferta/wapro/wapro-wf-mag

http://www.naszanauka.pl/program-wf-mag-czyli-produkt-odnaleziony/